Recenzja filmu „Och Karol2” (bez spojlera)
Ostatnio, polscy twórcy filmowi zalewają nas komediami romantycznymi. Kilka tygodni temu uraczyłem Was recenzją filmu „Śniadanie do łóżka”, która postawiła śmiałe pytanie o sens istnienia rodzimej kinematografii. Chcąc na nie odpowiedzieć, wybrałem się na szeroko reklamowany film „Och Karol 2”.
Muszę szczerze przyznać, że byłem nawet pozytywnie zaskoczony. Oczekiwałem kolejnego gniota, a tu dostałem film w miarę zjadliwy. Pośród różnych wszelakiej maści produkcji, które widziałem, muszę powiedzieć, że obiektywnie patrząc film był przeciętny. Jednakże w porównaniu do ostatniego produktu „filmopodobnego” miał się jak Ferrari do malucha – przepaść.
Jako, że w tytule napisałem, że tym razem bez spojlera więc nie zdradzę szczegółów fabuły. Podzielę się natomiast wrażeniami. Pierwsze co robi pozytywne wrażenie, to napisy początkowe w rysunkowym stylu. Coś a’la „Różowa Pantera”, dość oryginalne na tle innych produkcji made in poland. Schemat filmu jest taki sam jak zwykle to bywa w przypadku komedii romantycznych. Natomiast sama fabuła jest dość zaskakująca i ciekawa. Scenarzyście prawie udało się wykorzystać potencjał historii i było kilka w miarę śmiesznych momentów. Za duży plus mogę uznać to, że w żadnym momencie nie udało mi się przewidzieć dalszego ciągu akcji (chyba pierwszy przy polskim filmie). Muszę pochwalić również grę aktorów, dość dobrze wpisali się w swoje role, chociaż, żaden z nich nie przeszedł jakiejś szczególnie głębokiej metamorfozy dla potrzeb filmu. Podkreślić trzeba też wzorowy chyba product placement – marka Peugeot była widoczna, jednak nie było to nachalne i myślę, że większość osób ją zauważyła. Koniec końców filmu jakoś szczególnie nie polecam, ale sądzę, że może się spodobać.
Quo vadis więc polska kinematografio ? Nigdzie, nasze kino stoi w miejscu. Historia „Och Karol 2” została wymyślona już w latach 80-tych i służyła do nakręcenia filmu pod znajomo brzmiącym tytułem „Och Karol”, czy na prawdę musimy uciekać się do remake’ów albo tworzyć kolejne eposy narodowe ? Chyba nie, skoro na świecie co roku powstaję kilkadziesiąt, jeżeli nie kilkaset filmów z oryginalną i interesującą historią, często niskobudżetowych. Może więc czas poszukać kolejnych scenarzystów i reżyserów poza zabetonowanym mainstreamem ? Może youtube ?
ja tam lubię, gdy uda mi się przewidzieć dalszy ciąg wydarzeń. rośnie wtedy moje ego oraz pewność siebie. dlatego właśnie uwielbiam polskie komedie romantyczne.
Musimy tworzyć eposy, już niedługo (jesienią) ma być kolejny nudny produkt Wajdy.
Ta i pewnie niedługo będzie jeszcze wysyp filmów o smoleńsku :>