Pewnego mroźnego zimowego wieczoru – plus minus dwa tygodnie temu, przed imprezą w znanym krakowskim klubie “Frantic”, postanowiliśmy z kolegą Rodzynusem zrobić podkład trawienny pod alkoholową libację. Wybór padł na nowo otwarty kebab na przeciwko rzeczonego klubu. Jako, że był nowy i … był nowy więc chcieliśmy spróbować co tam serwują ;).
Jeżeli mogę się wyrazić jako osoba kompetentna w sprawie kebabów (a kilka już w życiu zjadłem), to chciałbym poradzić właścicielowi tego przybytku, aby jak najszybciej zwinął interes – uniknie strat. Skąd ta rada ? Otóż wprowadzę was w klimat krótką historią. Zamówiliśmy po kebabie drobiowym w tortilli i o ile ciasto było całkiem znośne, warzywa również i sos od biedy też mógłby być, to mienso (celowo piszę tak, bo do mięsa mu daleko) było po prostu okropne. Suche, twarde i bez smaku. Zaryzykowałbym twierdzenie, że było wczorajsze, albo z przed tygodnia.
Drogi kebabiarzu, jeżeli masz mały ruch, to zastanów się może, czy nie lepiej jest wywalić stare mięso i serwować zawsze świeże klientom, niż lecieć po kosztach i zmniejszać i tak już w konsekwencji mały ruch.
Podsumowując – najgorszy kebab jaki jadłem w swoim życiu. Z szacunku dla pracy rąk ludzkich, które ułożyły chodnik nie zwymiotowałem nim na niego. Nie polecam. Nawet gdyby był ostatnim kebabem na świecie ( już chyba lepiej iść się truć do McDonalda). Amen.
Benchmark:
- Ciasto: 1/5
- Warzywa: 1/5
- Sos: 1/5
- Mienso: -38 do kwadratu / 5
Średnia: bleeeeee .